Zachciało mi się pobawić w farbowanie. Wzięłam dwie koronki bawełniane i dwie stylonowe, zieloną farbkę z motylkiem do gotowania, w trakcie wedle przepisu do jednego gara dałam ocet, do drugiego sól, gotowałam, później płukałam, jak w przepisie. Efekt jak na załączonym obrazku, ciemniejsze koronki to bawełna, jaśniejsze stylon. Każda koronka w innym odcieniu.
I niestety, obie bawełny wielokrotnie prane, płukane, utrwalane, wciąż farbują.
No i się zastanawiam nad farbowaniem kordonku, skoro bawełna puszcza kolor, to jak farbować kordonek, się zastawiam?
Dziękuję za odwiedziny i witam nowych obserwatorów.
hmmm, farbując kordonki farbkami z motylkiem w kąpieli parowej (zgodnie z receptą podaną tu:http://okiemgackowej.blox.pl/2010/01/Farbowanie-kordonka-bez-mikrofalowki.html) i utrwalając w zimnej wodzie z dodatkiem octu nigdy (dobra, całe dwa razy...) nie miałam problemu z puszczaniem koloru..
OdpowiedzUsuńDzięki za link, ale chyba już sobie odpuszczę farbowanie, na próbę wzięłam każdej koronki 1 metr, a kordonków farbować nie będę, i tak wolę serwetki jednobarwne, zwykle białe albo ecru.
UsuńPozdrawiam :)
To chyba zostają tylko gotowe kolorowe motki - mi farbowanie nie wychodzi :) ewa
OdpowiedzUsuń